Cofnijmy się do poprzedniego weekendu, podczas którego byłam tak leniwa, że nie napisałam żadnej notki. Katowice, godzina 10. Jechałam w autobusie z Jag, którą poznałam na dworcu PKS we Wrocławiu. Świetnie mi się z nią rozmawiało, więc podróż mimo braku snu była miła.
Zdjęcie z Panem Pikusiem na katowickim rynku. Chciałam jeszcze balona, ale stwierdzili, że jestem za dużym dzieckiem :c.
Targi książek nie były jakieś ogromniaste i wspaniałe. Muszę przyznać, że trochę się wynudziłyśmy, szczególnie jeżeli chodzi o spotkanie "blogerów książkowych". Wciąż mam wrażenie, że w raz z Cleo w ogóle nie powinnyśmy się tam znaleźć. Ci ludzie cały czas rozmawiali o blogach z recenzjami książek, a my tymczasem posiadałyśmy blogi typowo opowiadaniowe. No, nic. Ważne, że miałyśmy wstęp za darmo i że rozdawali darmowe książki. Jupi. Samo spotkanie było mega nudne, ale jakoś przeżyliśmy tą godzinę (a może dwie?). Poza spotkaniem było stado tańczących dzieciaków, które robiły sobie czapeczki z gazety i do których chciałam dołączyć, no i blada dupa albinosa w książce Cleo.
Plakietka od "Pokoju Książkoholiczki", którą dostałam od Abby i ta typowo bloggerowa. "W cieniu nocy" to tytuł mojego opowiadania (na które zapraszam: http://cien-nocy.blogspot.com)
Miliony zakładek! To moja główna zdobycz z Targów <33
Losowa książka ze spotkania. Co prawda nie lubię kryminałów, ale może w końcu się do nich przekonam? Tytuł jest całkiem fajny (ponoć to po spotkaniu mnie można mieć traumę XD).
Po Targach wybraliśmy się do domu Cleo, gdzie zjadłyśmy obiad i wiele innych smakołyków. Oczywiście całą rozmowę podtrzymywała Abby, która ma mega wiele zabawnych opowieści w zanadrzu. Oczywiście wyszło, że Naff wszystkim ryje banie i że powinnam przestać wciągać domestosa (odkąd umieściłam go w swoim opowiadaniu, właśnie z nim jestem kojarzona w opowiadaniowej blogosferze). Jedząc z dziewczynami przy stole, mimo tego, że widziałam je po raz pierwszy, czułam się, jakby były moją rodziną! Jestem zdania, że człowiek zawsze najlepiej dogaduje się z tymi, którzy mają podobne zainteresowania <3.
W Katowicach na noc zostałam tylko ja. W raz z Cleo uznałyśmy, że kupimy bakaliowe lody, które obydwie uwielbiamy. Nigdy nie zapomnę przerażających typów, którzy zatrzymali nas przed galerią i spytali mnie o numer telefonu. Strasznie się bałam, choć oczywiście jak to Naff, musiałam rzucić pewnym siebie tekstem w stylu: "Sorry, jestem zajęta". Była też smutna pani w biedronce. Chciałam jej kliknąć wesołą minkę za obsługę, więc ją zaszantażowałam i powiedziałam: "Jak się pani uśmiechnie to dam pani wesołą minkę za obsługę". Pomogło! <3
W domu dorwałam się do wszystkich, opowiadaniowych zapisków Cleo, przeczytałam jej list i odpowiedziałam na niego na żywo. Oczywiście rzucałyśmy też masą spoilerów odnośnie swojej twórczości (w końcu mogłam się komuś wygadać!) i piłyśmy hektolitry herbaty. Kraina Lodu też nie była nam obco - śpiewanie w trzech językach zawsze spoko! Karaoke party po północy? Jak najbardziej! Współczuję tylko sąsiadom.
Lody bakaliowe <3 om nom nom.
Jedyne zdjęcie, które zrobiłyśmy sobie z Cleo. Ma w sobie jakiś urok <3
W kręgach moich znajomych niewiele jest osób, które mają podobne zainteresowania do mnie, dlatego to spotkanie dało mi energię na wiele, wiele dni. Chciałabym oczywiście jeszcze raz spotkać dziewczyny i mam nadzieję, że w zimie zobaczymy się we Wrocławiu! Cleo, dziękuję w szczególności tobie. Przenocowałaś mnie, przeżyłaś moje rycie bani i zaciesze (no i Nathiela w wannie >D). Oby więcej takich spotkań i cudownych smsów z rana <3.